Księga Rodzaju

Sprzedanie Józefa do Egiptu

Potem jego bracia odeszli, aby paść trzody swego ojca w Sychem. I Izrael powiedział do Józefa:
— Czy twoi bracia nie pasą trzody w Sychem? Chodź, a poślę cię do nich.
A on odpowiedział:
— Oto jestem.
Wtedy powiedział mu:
— Idź teraz i dowiedz się, jak się mają twoi bracia i co się dzieje z trzodami, i daj mi znać.
Wysłał go więc z doliny Hebronu, a on przyszedł do Sychem. I spotkał go pewien człowiek, gdy błąkał się po polu. I człowiek ten zapytał go:
— Czego szukasz?
A on odpowiedział:
— Szukam moich braci. Powiedz mi, proszę, gdzie oni pasą trzody.
Człowiek ten odpowiedział:
— Odeszli stąd, bo słyszałem, jak mówili: „Pójdźmy do Dotan.”
I Józef poszedł za swoimi braćmi i znalazł ich w Dotan. Gdy ujrzeli go z daleka, zanim do nich przyszedł, naradzali się, aby go zabić. I mówili jeden do drugiego:
— Oto idzie mistrz od snów. Teraz więc chodźcie, zabijmy go i wrzućmy do jakiejś studni, i powiemy: Pożarł go zły zwierz. I zobaczymy, co będzie z jego snów.
Ruben, gdy to usłyszał, chciał go wybawić z ich rąk i powiedział:
— Nie zabijajmy go.
Ruben powiedział też do nich:
— Nie wylewajcie krwi, ale wrzućcie go do tej studni, która jest na pustyni, i nie podnoście na niego ręki.
A mówił to, aby go wybawić z ich rąk i przywrócić go swemu ojcu. Gdy Józef przyszedł do swoich braci, obdarli go z jego szaty, z szaty wielobarwnej, którą miał na sobie. Następnie chwycili go i wrzucili do studni, która była pusta, bez wody. Potem usiedli, aby jeść chleb, a gdy podnieśli swoje oczy, zobaczyli grupę Izmaelitów idących z Gileadu. Ich wielbłądy niosły wonne korzenie, kadzidło i mirrę, a szły, aby to zanieść do Egiptu. Wtedy Juda powiedział do swoich braci:
— Jaki pożytek będzie z tego, że zabijemy naszego brata i zataimy jego krew? Chodźcie, sprzedajmy go Izmaelitom, a nie podnośmy na niego naszej ręki, bo to jest nasz brat i nasze ciało.
I bracia go usłuchali. A gdy przechodzili Midianici, kupcy, wyciągnęli Józefa ze studni i sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia srebrników, a oni zaprowadzili Józefa do Egiptu. Gdy Ruben wrócił do tej studni, Józefa już w studni nie było. I rozdarł swoje szaty. Potem wrócił do swoich braci i powiedział:
— Nie ma chłopca, a ja dokąd pójdę?
Wtedy wzięli szatę Józefa, zabili kozła i umoczyli szatę we krwi. I posłali tę wielobarwną szatę, aby ją zaniesiono do jego ojca, i powiedzieli:
— Znaleźliśmy to. Zobacz, czy to szata twego syna, czy nie.
A on rozpoznał ją i powiedział:
— To jest szata mego syna, pożarł go zły zwierz. Józef na pewno został rozszarpany.
Wtedy Jakub rozdarł swoje szaty, włożył wór na biodra i opłakiwał swego syna przez wiele dni. I zeszli się wszyscy jego synowie i wszystkie jego córki, aby go pocieszyć, lecz nie dał się pocieszyć, ale mówił:
— Naprawdę zstąpię za moim synem do grobu.
I opłakiwał go jego ojciec. A Midianici sprzedali Józefa do Egiptu Potifarowi, dworzaninowi faraona, dowódcy straży.

Juda i Tamar

W tym czasie Juda odszedł od swoich braci i wstąpił do pewnego mieszkańca Adullam, który miał na imię Chira. I Juda zobaczył tam córkę Kananejczyka, który miał na imię Szua, pojął ją i obcował z nią. A ona poczęła i urodziła syna, i nadał mu imię Er. I znów poczęła i urodziła syna, i nadała mu imię Onan. Potem znowu urodziła syna i nadała mu imię Szela. A Juda był w Kezib, gdy mu go urodziła. I Juda wziął dla swojego pierworodnego syna Era żonę imieniem Tamar. A Er, pierworodny Judy, był zły w oczach Pana, więc Pan go zabił. Wtedy Juda powiedział do Onana:
— Obcuj z żoną twego brata i ożeń się z nią, i wzbudź twemu bratu potomstwo.
Lecz Onan wiedział, że to potomstwo nie miało być jego, gdy obcował z żoną swego brata, wyrzucał swoje nasienie na ziemię, aby nie wzbudzić potomstwa swemu bratu. I nie podobało się Panu to, co Onan robił, dlatego i jego Pan zabił. Wtedy Juda powiedział do swojej synowej Tamar:
— Mieszkaj w domu twego ojca jako wdowa, aż dorośnie mój syn Szela.
Powiedział bowiem:
— Oby on też nie umarł jak jego bracia.
I Tamar odeszła, i mieszkała w domu swego ojca. Po długim czasie umarła córka Szuy, żona Judy. Gdy Juda już pocieszył się, poszedł wraz ze swoim przyjacielem Chirą Adullamitą do Timny, do tych, co strzygli jego owce. I powiedziano o tym Tamarze:
— Oto twój teść idzie do Timny, aby strzyc swoje owce.
Zdjęła więc z siebie wdowie szaty, okryła się welonem i tak zasłonięta usiadła na rozstaju drogi, która prowadziła do Timny. Widziała bowiem, że Szela dorósł, a ona nie została mu dana za żonę. A gdy Juda zobaczył ją, pomyślał, że to nierządnica, bo zakryła swoją twarz. Zszedł więc do niej z drogi i powiedział:
— Proszę, pozwól mi obcować z tobą.
Nie wiedział bowiem, że to była jego synowa. I powiedziała:
— Co mi dasz, abyś mógł ze mną obcować?
I odpowiedział:
— Poślę ci koźlątko ze stada.
A ona rzekła:
— Dasz mi zastaw, dopóki nie przyślesz?
I powiedział:
— Cóż mam ci dać w zastaw?
A ona odpowiedziała:
— Twój pierścień, twój sznur i twoją laskę, którą masz w ręce.
Dał jej więc i obcował z nią, a ona poczęła z niego. Potem wstała, odeszła, zdjęła z siebie welon i włożyła wdowie szaty. A Juda posłał koźlątko przez swego przyjaciela Adullamitę, aby odebrał zastaw z ręki tej kobiety, ale ten jej nie znalazł. I pytał ludzi w tym miejscu:
— Gdzie jest ta nierządnica, która była na rozstaju tej drogi?
Oni odpowiedzieli:
— Nie było tu żadnej nierządnicy.
Wrócił więc do Judy i powiedział:
— Nie znalazłem jej. I ludzie w tym miejscu powiedzieli: „Nie było tu żadnej nierządnicy.”
Wtedy Juda powiedział:
— Niech sobie zatrzyma ten zastaw, abyśmy nie stali się pośmiewiskiem. Oto posyłałem to koźlątko, a ty jej nie znalazłeś.
Po upływie około trzech miesięcy powiedziano Judzie:
— Twoja synowa Tamar stała się nierządnicą i oto jest brzemienna z nierządu.
Wtedy Juda powiedział:
— Wyprowadźcie ją i niech będzie spalona.
A gdy została wyprowadzona, posłała do swego teścia wiadomość:
— Jestem brzemienna z mężczyzny, do którego należą te rzeczy.
Powiedziała przy tym:
— Rozpoznaj, proszę, czyj to pierścień, sznur i laska.
Wtedy Juda rozpoznał je i powiedział:
— Ona jest sprawiedliwsza ode mnie, ponieważ nie dałem jej memu synowi Szeli.
I więcej z nią nie obcował. Gdy nadszedł czas jej porodu, okazało się, że w jej łonie są bliźnięta. A gdy rodziła, jedno dziecko wytknęło rękę, a położna ujęła ją i zawiązała na ręce czerwoną nić, mówiąc:
— Ten wyszedł pierwszy.
Gdy on cofnął swoją rękę, oto wyszedł jego brat i powiedziała:
— Jak się przedarłeś? Na tobie niech będzie rozerwanie.
I nadała mu imię Peres. A potem wyszedł jego brat, na którego ręce była czerwona nić. I nadała mu imię Zerach.