II Księga Królewska

Wyprawa Jehorama z sojusznikami przeciw Meszy, królowi Moabu

Mesza, król Moabu, był hodowcą owiec i dawał królowi Izraela sto tysięcy jagniąt oraz sto tysięcy baranów wraz z wełną. Lecz kiedy Achab umarł, król Moabu zbuntował się przeciw królowi Izraela. W tym samym dniu król Joram wyszedł z Samarii i dokonał przeglądu całego Izraela. A gdy szedł, posłał do Jehoszafata, króla Judy, taką wiadomość:
— Król Moabu zbuntował się przeciwko mnie. Czy wyruszysz ze mną na wojnę przeciw Moabowi?
Odpowiedział:
— Wyruszę. Ja tak, jak i ty, mój lud tak, jak i twój lud, moje konie tak, jak i twoje konie.
I zapytał:
— Którą drogą pójdziemy?
Odpowiedział:
— Drogą przez pustynię Edomu.
Wyruszyli więc król Izraela, król Judy i król Edomu. A gdy krążyli drogą przez siedem dni, zabrakło wody dla wojska i dla bydła, które szło za nimi. Wtedy król Izraela powiedział:
— Ach! Oto Pan zwołał tych trzech królów, aby oddać ich w ręce Moabu.
Lecz Jehoszafat rzekł:
— Czy nie ma tu proroka Pana, abyśmy przez niego radzili się Pana?
Jeden ze sług króla Izraela odpowiedział:
— Jest tu Elizeusz, syn Szafata, który polewał wodą ręce Eliasza.
Jehoszafat powiedział:
— U niego jest słowo Pana.
Poszli więc do niego – król Izraela, Jehoszafat i król Edomu. Wtedy Elizeusz powiedział do króla Izraela:
— Co ja mam z tobą? Idź do proroków swojego ojca i do proroków swojej matki.
Król Izraela odpowiedział:
— Nie, bo Pan zwołał tych trzech królów, aby oddać ich w ręce Moabu.
Elizeusz odpowiedział:
— Jak żyje Pan zastępów, przed którego obliczem stoję, gdybym nie miał względu na Jehoszafata, króla Judy, nie zważałbym na ciebie ani bym na ciebie nie spojrzał. Teraz jednak przyprowadźcie mi harfiarza.
A gdy harfiarz grał, spoczęła na nim ręka Pana. I powiedział:
— Tak mówi Pan: Wykopcie w tej dolinie dużo rowów. Tak bowiem mówi Pan: Nie zobaczycie wiatru ani nie zobaczycie deszczu, a jednak ta dolina napełni się wodą tak, że będziecie pić wy, wasze trzody i wasze bydło. Ale to jeszcze mało w oczach Pana. Wyda także Moabitów w wasze ręce. Pobijecie wszystkie obwarowane miasta i wszystkie znaczne miasta, zetniecie wszystkie dobre drzewa, zasypiecie wszystkie źródła wód i spustoszycie każde dobre pole kamieniami.
Rankiem, w porze składania ofiary z pokarmów, oto przypłynęły wody od strony Edomu i ziemia napełniła się wodą. Kiedy wszyscy Moabici usłyszeli, że królowie wyruszyli, aby walczyć z nimi, zwołali wszystkich zdolnych do noszenia zbroi, od najmłodszych do najstarszych, i stanęli na granicy. Wstali rano, a gdy słońce wzeszło nad wodą, Moabici zobaczyli z naprzeciwka wodę czerwoną jak krew. I powiedzieli:
— To krew! Z pewnością królowie pobili się i zabili jeden drugiego. Teraz więc po łupy, o Moabie!
A gdy przyszli do obozu Izraela, Izraelici powstali i pobili Moabitów, tak że ci uciekali przed nimi. Oni zaś szli naprzód, bijąc Moabitów. Zburzyli miasta, na wszystkie dobre pola każdy rzucił swój kamień, aż je pokryli, zasypali wszystkie źródła wód i pościnali wszystkie dobre drzewa. Pozostały tylko kamienne mury Kir-Chareszet, ale procarze otoczyli je i zdobyli. Kiedy król Moabu zobaczył, że nie podoła walce, wziął ze sobą siedmiuset mężczyzn dobywających miecz, aby się przebić do króla Edomu, ale nie zdołał. Wziął więc swego pierworodnego syna, który miał królować w jego miejsce, i złożył go jako całopalenie na murze. Wtedy powstało wielkie oburzenie przeciw Izraelowi. Oni więc odstąpili od niego i wrócili do swej ziemi.

Cuda Elizeusza: pomnożenie oliwy wdowy po proroku

A pewna kobieta spośród żon synów proroków wołała do Elizeusza:
— Twój sługa, mój mąż, umarł. Ty wiesz, że twój sługa bał się Pana. Lecz teraz przyszedł wierzyciel, aby zabrać moich dwóch synów jako niewolników.
Elizeusz zapytał ją:
— Co mogę uczynić dla ciebie? Powiedz mi, co masz w domu?
Odpowiedziała:
— Twoja służąca nie ma nic więcej w domu prócz dzbana oliwy.
Powiedział:
— Idź, pożycz sobie naczynia z zewnątrz od wszystkich swoich sąsiadów, naczynia puste – niemało. Potem wejdź do domu, zamknij drzwi za sobą i za swymi synami i nalewaj do wszystkich tych naczyń, a napełnione odstaw.
Odeszła więc od niego, zamknęła drzwi za sobą i za swymi synami. Ci przynosili jej naczynia, a ona nalewała. Kiedy naczynia były pełne, powiedziała do swego syna:
— Przynieś mi jeszcze naczynie.
Odpowiedział jej:
— Nie ma już naczyń.
I oliwa przestała płynąć. Potem przyszła i opowiedziała o tym mężowi Bożemu. On powiedział jej:
— Idź, sprzedaj oliwę i spłać dług. Z reszty zaś utrzymuj siebie i swoich synów.

Wskrzeszenie dziecka Szunamitki

Zdarzyło się pewnego dnia, że Elizeusz przechodził przez Szunem, gdzie mieszkała zacna kobieta, która zatrzymała go, aby spożył posiłek. Ilekroć więc tamtędy przechodził, wstępował do niej, by spożyć posiłek. Wtedy powiedziała do swego męża:
— Oto teraz wiem, że ten człowiek, który tędy ciągle przechodzi, jest świętym mężem Bożym. Zróbmy mały górny pokój i wstawmy tam dla niego łóżko, stół, krzesło i świecznik. I kiedy przyjdzie do nas, uda się tam.
Pewnego dnia, gdy tam przybył, udał się do tego pokoju i tam się położył. I powiedział do Gehaziego, swego sługi:
— Zawołaj tę Szunamitkę.
Zawołał ją i stanęła przed nim. Wtedy mu rzekł:
— Powiedz jej: Oto troszczysz się i starasz się o wszystkie nasze potrzeby. Co chcesz, abym dla ciebie uczynił? Czy można przemówić za tobą do króla lub dowódcy wojska?
Odpowiedziała:
— Ja mieszkam pośród swojego ludu.
On zapytał:
— Co więc można dla niej uczynić?
Gehazi odpowiedział:
— Oto nie ma syna, a jej mąż jest stary.
Polecił więc:
— Zawołaj ją.
Zawołał ją i stanęła w drzwiach. I powiedział:
— O tej porze za rok będziesz piastowała syna.
Odpowiedziała:
— Nie, mój panie, mężu Boży, nie oszukuj swojej służącej.
Ale kobieta poczęła i urodziła syna po roku o tej porze, jak jej powiedział Elizeusz. A gdy chłopiec podrósł, wyszedł pewnego dnia do swego ojca, do żniwiarzy. I zawołał do swego ojca:
— Moja głowa! Moja głowa!
On zaś powiedział słudze:
— Zanieś go do jego matki.
Wziął go więc i zaniósł do jego matki. I siedział na jej kolanach aż do południa, a potem umarł. Wtedy ona poszła na górę i położyła go na łóżku męża Bożego, zamknęła drzwi i wyszła. Potem zawołała swego męża i powiedziała:
— Proszę cię, przyślij mi jednego ze sług i jedną oślicę. Pobiegnę aż do męża Bożego i wrócę.
On zapytał:
— Po co chcesz jechać do niego? Nie ma dziś ani nowiu, ani szabatu.
Ale ona rzekła:
— Będzie dobrze.
Osiodłała więc oślicę i powiedziała do swego sługi:
— Popędzaj ją i jedź! Nie wstrzymuj jazdy dla mnie, chyba że ci rozkażę.
Wyruszyła więc i przyjechała do męża Bożego na górę Karmel. A gdy mąż Boży zobaczył ją z daleka, powiedział do Gehaziego, swego sługi:
— Oto owa Szunamitka. Wybiegnij, proszę, na jej spotkanie i zapytaj ją: Czy masz się dobrze? Czy dobrze się ma twój mąż? Czy dobrze się ma twój syn?
Odpowiedziała:
— Dobrze.
A gdy przyszła do męża Bożego na górę, objęła go za nogi. A Gehazi zbliżył się, aby ją odepchnąć. Lecz mąż Boży powiedział:
— Zostaw ją, bo jej dusza jest pogrążona w smutku, a Pan zataił to przede mną i nie oznajmił mi tego.
Wtedy odezwała się:
— Czy prosiłam swego pana o syna? Czy nie powiedziałam: „Nie oszukuj mnie”?
Wtedy on powiedział do Gehaziego:
— Przepasz swoje biodra, weź moją laskę do ręki i idź. Jeśli spotkasz kogoś, nie pozdrawiaj go, a jeśli ktoś ciebie pozdrowi, nie odpowiadaj mu. Połóż moją laskę na twarzy chłopca.
Lecz matka tego chłopca powiedziała:
— Jak żyje Pan i jak żyje twoja dusza, nie opuszczę cię.
Wstał więc i poszedł za nią. Gehazi zaś wyprzedził ich i położył laskę na twarzy chłopca, lecz nie było ani głosu, ani słuchu. Wrócił więc naprzeciw niego i oznajmił mu:
— Chłopiec się nie obudził.
Wtedy Elizeusz wszedł do domu, a oto zmarły chłopiec leżał na jego łóżku. Wszedł więc, zamknął drzwi za nimi obydwoma i modlił się do Pana. Następnie wszedł na łóżko, położył się na chłopcu, przyłożył swoje usta do jego ust, swoje oczy do jego oczu i swoje ręce do jego rąk. I rozciągnął się na nim, a ciało chłopca się rozgrzało. Potem wyszedł od niego, przechadzał się po domu tam i z powrotem, po czym wstąpił do pokoju i położył się na nim. Wtedy chłopiec kichnął siedem razy i otworzył oczy. Wówczas zawołał Gehaziego i powiedział:
— Zawołaj Szunamitkę.
Zawołał ją, a gdy przyszła do niego, powiedział:
— Zabierz swego syna.
Ona więc weszła, upadła u jego nóg i ukłoniła się aż do ziemi, potem zabrała swego syna i wyszła.