Narzekanie nad Judą i Jeruzalemem
Moje serce, które miało mnie posilać w smutku, mdleje we mnie. Oto głos krzyku córki mego ludu z dalekiej ziemi:
— Czy nie ma Pana na Syjonie? Czy nie ma na nim jego króla?
— Czemu pobudzili mnie do gniewu swoimi bożkami i obcymi próżnościami? — odpowiada Pan.
— Przeminęło żniwo, skończyło się lato, a my nie jesteśmy wybawieni.
Z powodu rany córki mojego ludu jestem ranny, pogrążony w żałobie, ogarnęło mnie przerażenie. Czy nie ma balsamu w Gileadzie? Czy nie ma tam lekarza? Czemu więc nie jest uleczona córka mojego ludu?
Oby moja głowa była wodą, a moje oczy źródłem łez, abym dniem i nocą opłakiwał pomordowanych córki mego ludu! Obym miał na pustyni schronisko dla podróżnych, abym mógł opuścić swój lud i oddalić się od nich!
— Wszyscy bowiem są cudzołożnikami, zgrają zdrajców, i jak łuk napinają swój język do kłamstwa. Nie wzmocnili się prawdą na ziemi, bo od zła do zła przechodzą, a mnie nie znają, — mówi Pan.
— Niech się każdy strzeże swego bliźniego, a bratu nie ufa, bo każdy brat oszukuje podstępnie i każdy bliźni postępuje jak oszczerca. Każdy też oszukuje swego bliźniego i nie mówi prawdy. Przyuczyli swój język do mówienia kłamstwa, męczą się, aby popełnić nieprawość. Twoje mieszkanie jest pośród ludu podstępnego, z powodu podstępu nie chcą mnie poznać, — mówi Pan.
Dlatego tak mówi Pan zastępów:
— Oto przetopię ich i wypróbuję, jak bowiem mam postąpić z córką mego ludu? Ich język jest śmiercionośną strzałą, wypowiada oszustwa. Jeden mówi ustami o pokoju ze swym przyjacielem, ale w sercu zastawia na niego sidła. Czyż za to nie powinienem ich nawiedzić? — mówi Pan. — Czyż nad takim narodem moja dusza nie powinna się zemścić?
Z powodu tych gór podniosę płacz i lament, z powodu pastwisk na pustkowiu – pieśń żałobną. Są bowiem spalone tak, że nikt tamtędy nie przechodzi ani odgłosu bydła nie słychać, ptactwo niebieskie i zwierzęta rozbiegły się i odeszły.
— I zamienię Jerozolimę w gruzy, w legowisko smoków, a miasta Judy – w pustkowie, zostaną bez mieszkańca.
Któż jest tak mądry, aby mógł to zrozumieć? A do kogo mówiły usta Pana, aby mógł ogłosić, dlaczego ziemia ginie i jest spalona jak pustynia, tak że przez nią nikt nie przechodzi?
Groźba zniszczenia i wygnania
Pan bowiem mówi:
— Dlatego że porzucili moje prawo, które im przedłożyłem, a nie słuchali mojego głosu ani nie szli za nim, ale postępowali według uporu swego serca i szli za Baalami, jak ich nauczyli ich ojcowie. Dlatego tak mówi Pan zastępów, Bóg Izraela: Oto nakarmię ich, ten lud, piołunem i napoję ich wodą żółci. Rozproszę ich między narodami, których nie znali oni ani ich ojcowie, i poślę za nimi miecz, aż ich doszczętnie wytracę.
Tak mówi Pan zastępów:
— Zastanówcie się i wezwijcie płaczki, i niech przyjdą, poślijcie po te, które są wyćwiczone w tym, i niech przyjdą. Niech się pospieszą, niech podniosą nad nami lament, aby łzami spływały nam oczy i powieki ociekały wodą. Głos lamentu bowiem słychać z Syjonu: „Jakże jesteśmy spustoszeni! Jesteśmy bardzo zawstydzeni, bo opuściliśmy ziemię, zburzono nasze mieszkania.”
Słuchajcie więc, kobiety, słowa Pana, niech wasze ucho przyjmie wyrok jego ust, abyście uczyły wasze córki lamentu, a jedna drugą – pieśni żałobnej. Śmierć bowiem wtargnęła przez nasze okna, weszła do naszych pałaców, aby wytracić dzieci na rynku i młodzieńców na ulicach.
— Mów: Tak mówi Pan: Nawet trupy ludzkie padną jak gnój na polu i jak snopy za żniwiarzem, a nikt ich nie zbierze.
Poznanie Boga — szczęściem człowieka
Tak mówi Pan:
— Niech się nie chlubi mądry swoją mądrością, niech się nie chlubi mocarz swoją siłą i niech się nie chlubi bogaty swoim bogactwem. Ale kto chce się chlubić, niech się chlubi tym, że rozumie i zna mnie, wie, że ja jestem Pan, który okazuje miłosierdzie, sąd i sprawiedliwość na ziemi. To bowiem mi się podoba, — mówi Pan.
— Oto nadchodzą dni, — mówi Pan, — w których nawiedzę każdego obrzezanego i nieobrzezanego, Egipt, Judę, Edom, Ammonitów, Moabitów i wszystkich, którzy są w najdalszych zakątkach i mieszkają na pustyni. Wszystkie te narody bowiem są nieobrzezane, a cały dom Izraela ma nieobrzezane serce.
Wzniosłość Boga i nicość bożków
Słuchajcie słowa, które Pan mówi do was, domu Izraela! Tak mówi Pan:
— Nie uczcie się drogi pogan i nie bójcie się znaków na niebie, bo to poganie ich się boją. Zwyczaje tych narodów są bowiem marnością, gdyż drzewo ścinają w lesie siekierą, dzieło rąk rzemieślnika. Przyozdabiają je srebrem i złotem, przytwierdzają je gwoździami i młotkiem, aby się nie chwiało. Stoją prosto jak palma, ale nie mówią. Trzeba je nosić, bo nie mogą chodzić. Nie bójcie się ich, bo nie mogą czynić nic złego ani nic dobrego.
Nie ma nikogo jak ty, Panie! Ty jesteś wielki i wielkie jest w mocy twoje imię. Któż by się ciebie nie bał, Królu narodów? Tobie bowiem to się należy, ponieważ pośród wszystkich mędrców narodów i we wszystkich ich królestwach nie ma nikogo jak ty.
Wszyscy razem są głupi i nierozumni, czerpanie nauki z drewna to całkowita marność. Srebro sklepane, przywiezione z Tarszisz, a złoto z Ufas – dzieło rzemieślnika i rąk złotnika. Ich szaty z błękitu i purpury, wszystko to jest dziełem uzdolnionych rzemieślników. Ale Pan jest prawdziwym Bogiem, jest Bogiem żywym i królem wiecznym. Od jego gniewu drży ziemia, a narody nie mogą znieść jego oburzenia.
Tak więc im powiecie:
— Ci bogowie, którzy nie stworzyli nieba i ziemi, znikną z ziemi i spod nieba.
On uczynił ziemię swoją mocą, utwierdził okrąg świata swoją mądrością i swoją roztropnością rozpostarł niebiosa. Gdy on wydaje głos, huczą wody w niebiosach, on sprawia, że chmury wznoszą się z krańców ziemi, czyni błyskawice z deszczem i wyprowadza wiatr ze swoich skarbców. Każdy człowiek jest głupcem i nie wie, że każdy złotnik jest okryty hańbą z powodu posągu, bo jego odlany posąg jest fałszem i nie ma w nich ducha. Są marnością i dziełem błędów, w czasie swego nawiedzenia zginą. Nie takim jak one jest dział Jakuba, bo on jest Stwórcą wszystkiego, a Izrael jest szczepem jego dziedzictwa. Pan zastępów – to jego imię.
Spustoszenie Judy
Pozbieraj z ziemi swoje towary, ty, która mieszkasz w miejscu warownym. Tak bowiem mówi Pan:
— Oto ja tym razem jak z procy cisnę w mieszkańców tej ziemi i udręczę ich, aby tego doznali.
Biada mi z powodu mego zniszczenia, moja rana jest bolesna, ale mówiłem: „Właśnie to jest moje cierpienie, muszę je znieść.” Mój namiot został zburzony i wszystkie moje powrozy są zerwane. Moi synowie odeszli ode mnie i nie ma ich. Nie ma już nikogo, kto by rozbił mój namiot i rozciągnął moje zasłony. Pasterze bowiem stali się głupi i nie szukali Pana. Dlatego im się nie powiedzie, a cała ich trzoda zostanie rozproszona. Oto nadchodzi wieść i wielka wrzawa z ziemi północnej, aby miasta Judy zamienić w pustkowie i w siedlisko smoków.
Wiem, Panie, że droga człowieka nie zależy od niego ani nie leży w mocy człowieka kierować swoimi krokami, gdy chodzi. Karć mnie, Panie, ale według słusznej miary, nie w swym gniewie, abyś mnie nie zniszczył. Wylej swoją zapalczywość na te narody, które cię nie znają, i narody, które nie wzywają twego imienia. Pochłonęły bowiem Jakuba i pożarły go, strawiły go, a jego mieszkanie zamieniły w pustkowie.